Jak dobrać róż?
Zacznijmy od tego, że w zasadzie dobór odpowiedniego dla nas różu nie jest ani fizyką kwantową, ani również tak proste jakby mogło wydawać się na pierwszy rzut oka. Często na starych rodzinnych zdjęciach lub na zdjęciach celebrytów sprzed dekady czy dwóch widzimy efekt „ruskiej lalki”, który skutecznie zniechęca nas do stosowania tego kosmetyku. Dzisiaj trochę odczarujemy ten temat.
Na początek kilka wskazówek, którymi możemy, a nawet czasem powinniśmy kierować się podczas wyboru odpowiedniego koloru, formuły oraz narzędzi do nakładania produktów. Róży jak świat długi i szeroki jest masa. Mamy na sklepowych pułkach produkty w kamieniu, wypiekane, sypkie, kremowe i mineralne, które również mogą być sypkie lub prasowane. A więc zacznijmy od początku.
Tonacja
Tak naprawdę kolor jakiegokolwiek kosmetyku dobieramy do tonacji skóry. Makijaż powinien być spójny i dobrze współgrać z całą buzią, włosami czy nawet stylem ubioru.
W momencie, gdy nasza skóra jest w zdecydowanie cieplejszej tonacji, to róż powinien mieć cieplejszą barwę, a gdy jesteśmy bardziej zimowym typem urody, to analogiczne róż powinien być chłodny. Jednocześnie należy również wziąć pod uwagę kolor naszych włosów i nie ma to znaczenia czy je farbujemy, czy nie. One również wpływają na odbiór naszej karnacji. Mogą ją ocieplić czy właśnie schłodzić.
W tym, w czym dobrze się czujemy
Często jest tak, że mamy pewną gamę kolorystyczną, w której czujemy się lepiej lub gorzej. Musimy wziąć pod uwagę również to jakie kolory dominują w naszej stylizacji, aby po prostu się to nie gryzło, ponieważ jak wiadomo od zawsze, człowiekowi najbardziej pasuje to, w czym najlepiej się czuje. Jeśli lubisz ubierać się w cieplejsze kolory, masz farbowane miedziane włosy, ale bazowo masz bardziej chłodny typ urody to i tak najlepszym wyborem będzie neutralny lub cieplejszy róż. Ciepły kolor włosów i ciepłe barwy w stylizacji z automatu równoważą chłodną tonację naszej karnacji.
Róż nie jest dla tych, co się rumienią!
To jest jeden z najczęściej powtarzanych mitów kosmetycznych na świecie. Róż jest kosmetykiem dla każdego i z obserwacji oraz doświadczenia wiem, że do niego trzeba również dojrzeć i się przekonać.
Jeśli masz tendencję do czerwienienia się lub masz stałe wypieki spowodowane skórną naczynkową to w bardzo prosty sposób można to zniwelować. Wystarczy w miejscach nadmiernego czerwienienia dołożyć odrobinę podkładu, który zakryje nasze rumieńce, a następnie na spokojnie nałożyć róż.
O wiele zdrowiej wygląda twarz, gdy zniwelujemy własne rumieńce i nałożymy kosmetyk niż czerwone plamy przebijające spod podkładu.
Róż nie służy do modelowania twarzy
Wbrew logice kosmetyków kompaktowych, które wszyscy uwielbiają to obecność różu zaraz obok rozświetlacza i bronzera nie oznacza, że jest do kosmetyk do modelowania twarzy. Róż ma za zadanie dodać zdrowego kolorytu i uroku naszej twarzy.
Natomiast jest jedna rzecz, która jest wspólna dla tego produktu oraz innych kosmetyków do modelowania twarzy. Należy dostosować sposób nakładania do jej kształtu, aby po prostu nie wyglądać karykaturalnie i nie zafundować sobie efektu lalki, o którym wspominałam wcześniej.
No to jak dobrać ten kolor?
W drogeriach czy perfumeriach często możemy znaleźć niewielkie lustra oraz dziwne światło, które sprawia, że kosmetyki prezentują się zupełnie inaczej niż w świetle dziennym. Jeśli masz możliwość, to przyłóż produkt do policzka i wizualnie sprawdź, czy kolor ten nie jest zbyt chłodny lub zbyt ciepły. Czasem kolor, który wygląda pięknie w opakowaniu, zupełnie inaczej prezentuje się w zestawieniu z naszą twarzą lub jego kolor nabiera odrobinę inną tonację i w rzeczywistości na naszej skórze wygląda cieplej, lub chłodniej.
Gdy jesteśmy typową zimą z chłodnymi włosami i adekwatnym do tego stylem ubioru to bez większego problemu dobierzemy sobie chłodny róż. Natomiast gdy z karnacji jesteśmy zimą, a z włosów ewidentnym latem to powinniśmy uderzyć w neutralną lub cieplejszą tonację produktu.
Zobrazuję to na swoim przykładzie. Osobiście jestem typową zimą o zimnej, bladej cerze, włosach w chłodnym blondzie oraz ubieram się w ubrania, przy barwieniu których na pewno został użyty niebieski pigment, który neutralizuje ciepłe zabarwienie ubrań, jak i kosmetyków. Czyli mamy prostą kalkulację – chłodny róż. Oczywiście zimny kolor produktu będzie najlepszym wyborem w moim przypadku, ale neutralne róże idące odrobinę bardziej w chłodną stronę również mogą dobrze leżeć na moich policzkach. Analogicznie jest do osób, które są typem lata.
Skoro wiemy, jaki to czym
Róż na policzkach ma być lekką mgiełką, a do tego najlepiej sprawdzają się puchate, zaokrąglone pędzle, które jednocześnie pozwolą na precyzyjne nałożenie produktu. Oczywiście nie zapominamy o porządnym strzepaniu nadmiaru produktu z pędzla, ponieważ nadal nie chcemy uzyskać efektu lalki. Lepiej jest dołożyć niż potem walczyć z wielką różową plamą. W przypadku produktów kremowych i płynnych wygląda to trochę inaczej, ponieważ najlepszym narzędziem są nasze palce.
Przy okazji mała przypominajka jak stosować mokre i suche produkty. Mokre nakładamy na nieprzypudrowany podkład a pudrowe na przypudrowany podkład.
Wiemy jaki, wiemy czym to teraz jak
Punkt największej koncentracji powinien być na szczycie kości policzkowej i delikatnie słabnąć w stronę skroni a z drugiej stronie nie powinien sięgać dalej niż za źrenicę i zbliżać się do nosa. Oczywiście teraz jest modne używanie różu w taki sposób, aby wyglądało to, jak uroczy rumieniec, czyli wjeżdżamy różem na nos, ale ta technika i trend nie mają raczej racji bytu przy większych uroczystościach.
No to teraz jak tego nie robić?
Obalamy mit „malowania na uśmiech”. W momencie, gdy się uśmiechamy, to na naszej twarzy pojawiają się zmarszczki i produkt może stworzyć nieokreślone wcześniej struktury, plamy i wzorki co zdecydowanie nie jest pożądanym efektem.
Różu nie nakładamy na gołą skórę, ponieważ wyrządzi to większą krzywdę niż pożytek. Powinniśmy nakładać go, chociaż na cienką warstwę podkładu czy pudru wykańczającego, ponieważ kosmetyk musi mieć do czego się przykleić.
Czasem figle może nam płatać błędnie dobrany pędzel i stworzyć nam plamy na policzkach, jak i również zła technika, zbyt duża ilość czy złe miejsce nakładania. Zanim nałożymy nowy róż, na imieniny u cioci Krystyny powinniśmy przetestować go w domu, aby nie zaskoczył nas np. pigmentacją, zmianą tonacji czy nawet w skrajnych przypadkach tym, że po prostu nie będzie się kleił do podkładu.
Myślę, że w zakresie samego doboru różu i stosowania mamy już wszystko jasne. Jeśli macie jakieś własne porady czy spostrzeżenia to zostawcie je pod postem na naszym Instagramie lub Facebooku 😉